piątek, 31 stycznia 2014

Snowboard. Jeszcze chwila...

Trzymajcie jutro za mnie kciuki :) Po dwóch latach przerwy wybieram się na deskę. Jestem podekscytowana i lekko przestraszona. Ostatni raz (gdy pierwszy raz stanęłam na desce) skończyło się złamaniem nogi… Teraz wydaje mi się, że jestem nieźle przygotowana- codzienny rowerek, brzuszki, trochę ćwiczeń. Zobaczymy jak będzie. 
Kiedy dwa lata temu dostałam deskę uznałam to za głupotę. Nie lubię zimy to po pierwsze a po drugie, nie rozumiałam jak można czerpać przyjemność gdy ma się nogi przyczepione do jednej deski a kilkadziesiąt centymetrów niżej na upadek czeka zimny, mokry śnieg. Po kilku lekcjach na Szczęśliwicach już wiedziałam, że można. Potem złamałam nogę a gdy tylko mogłam (czyli po około miesiącu przerwy) pojechałam spróbować swoich sil we Francji. W kolejnym roku sprawy prywatne poukładały się  tak, ze na dece nie byłam ani razu, ale teraz okoliczności okazały się sprzyjające i jadę, chociaż na jeden dzień :) 
Tutaj chciałam nadmienić że dobre ciuchy to podstawa. Pierwszy raz miałam na sobie spodnie z makro i kurtkę z tegoż samego sklepu i po kilku upadkach byłam zupełnie mokra. Potem zaopatrzyłam się w spodnie NITRO (giełda narciarska rządzi- kosztowały 40zł więcej niż te z makro) oraz kurtkę (jak fajnie, że mieszczę się w dziecięce rozmiary) i po 5ciu godzinach na stoku nadal byłam sucha. Na zdjęciu mam nasobie kurtkę roxy (hip hip- hurra wyprzedarze i spodnie dziecięce firmy na P.... - w tym zestawie również pozostawałam sucha) 
Absolutnie nie jestem specjalistką, ale pamiętać należy o kasku.... To naprawdę ważne. Kask ma być WYGODNY. Na początku szukałam czegoś co będzie ładnie dobrane kolorystycznie aż zmierzyłam kask R.E.D. Fioletowy. Nie pasuje do niczego ale jest jak na miarę odlewany! ) 
Macie jakieś rady i wskazówki dla początkujących ?


Tak było dwa lata temu we Francji w Les Ores 

Przy okazji jeśli będę jutro w stenie pisać po całym dniu planuje wrzucić testy czegoś do ust.... Może masło jagodowe do ust z TBS? 

czwartek, 30 stycznia 2014

Zimowo-świątecznie. The body shop.

Zimowo-świątecznie. The body shop. 

Dziś krótko o kosmetykach z linii świątecznej TBS.
Przed świętami kupiłam daw błyszczyki, po świętach natomiast krem do rąk i żel (krem?, ale o tym później) pod prysznic.
Na początku o pomadkach. Obie są takie same, różnią się tylko zapachem. Jedna jest waniliowa, druga żurawinowa. Obie pomadki są delikatne, praktycznie nie barwią ust, za to je nawilżają. Efekt makijażowy jest bardzo subtelny co w pełni mi odpowiada stosuje je głównie po nurkowaniach, gdy cała twarz jest zaczerwieniona z zimna i umalowane usta niezbyt by pasowały. Tu idealnie sprawdza się wanilia, która lekko nabłyszcza usta. Pomadka żurawinowa leciusieńko je barwi co o nurkowaniu daje efekt kuriozalny :).
Nie lubię pomadek które aplikuje się palcem, bo wydaje mi się to mało higieniczne a do tego nigdy nie wiem co zrobić z resztką balsamu… Ostatnio wcieram w skórki, ale i tak to rozwiązanie mi nie odpowiada. 
Kolejny zakup, już poświąteczny to żel pod prysznic o zapachu wanilii. Minus jest taki, że jak na żel zupełnie się nie pieni. Aplikowanie ręką odpada zupełnie, jeśli jednak zastosuję myjkę problem znika. Zapach mnie zniewala i rozpieszcza zmysły. Wieczorem aż nie chcę mi się wychodzić z pod prysznica, choć zawsze wydawało mi się, że zapachu wanilii nie lubię… 
Skóra miała być rozjaśniona, tego efektu zupełnie nie dostrzegam, ale może dlatego, że nie aplikuję preparatu regularnie… Po prysznicu skóra jest nawilżona, właściwie nie wymagałaby balsamowania czy masłowania, ale nie potrafię odmówić sobie tej przyjemności. Zapach żelu (kremu :)) utrzymuje się dosć długo, ale jest bardzo delikatny i zupełnie się nie gryzie. 
Wydaje mi się, że lepiej mozna było przemyśleć opakowanie… Butelka jest dość twarda i myślę, że z czasem zacznę mieć problem z wyciśnięciem kosmetyku.
Świąteczna linia kosmetyków prezentuje się tak: 


Jeśli chodzi o zakup kremu do rąk to był to impuls i niezbyt przemyślana decyzja. Krem jest imbirowy (nie przepadam za tym zapachem, ale muszę przyznać, że tu nie jest drażniący).Krem stoi na stanowisku przy zlewie i aplikuje go sobie po każdym zmywaniu. Sprawdza się doskonale. Widzę znaczącą poprawę nawilżenia skóry. Szkoda, że krem tak wolno się wchłania. Ogromny plus dla producenta za opakowanie. Uwielbiam te z pompką! Jedno naciśnięcie aplikuje jak na mój gust nieco zbyt dużo kosmetyku, ale ja niecierpię mieć uczucia czegoś na dłoniach oraz nie mam cierpliwości do wmasowywania kremu, wiec możliwe, że po prostu to moja wina :). 
Po aplikacji ręce są gładkie, tak jakby w życiu naczyń nie zmywały. Skóra jes miękka i jakby nieco jaśniejsza. Gdybym miała kupować jeszcze raz na pewno dokłądniej sprawdziłabym zapach (miała być wanilia…), ale zdecydowałabym się z zakup drugi raz, szczególnie, że krem jest naprawdę wydajny. 
Na zdjęciach kolejne kroki procesu wchłaniania się kremu, bez jakiegokolwiek masażu. 


P.S. testuję już linię jagodowych kosmetyków, ale aby Wam o nich napisać muszę ich trochę poużywać. Teraz mogę powiedzieć tylko tyle, że niesamowicie pachną! 


2in1... Acai Duo Body Butter.


Dziś opinia o podwójnym masełku do ciała. 
Opakowanie niczym nie dziwi za wyjątkiem tego, że w tej wersji zawartość zabezpieczona jest srebrną folią (szkoda, że wszystkie produkty nie są w ten sposób zabezpieczane- masło z serii jagodowej trafiłam wypaluchowane).
Po otwarciu widzimy dwie przegródki. Jedna z lekkim masłem (dla mnie to bardziej balsam) dla skóry normalnej. Druga część to klasyczne zbite masło do skóry suchej. Ja wybrałam masło o zapachu lekkich kwiatów z ekstraktami z jagód acai i ten zapach bardzo mi odpowiada, choć żałuję, że nie ma większego wyboru. Zapach nie jest ciężki, na skórze nie utrzymuje się zbyt długo (za co plus, bo nie gryzie się z perfumami). 
Wada którą widzę to nierównomierne zużywanie się, choć myślałam, że będzie z tym znacznie gorzej. Masła do skóry suchej używam na kolana, łokcie, łydki oraz pięty i szyje. 
Skóra jest nawilżona lub natłuszczona, ale nie mam uczucia filmu. Masełek używam zazwyczaj tylko na noc, tego mogę używać również po porannym prysznicu. Wchłania się błyskawicznie i nie zostawia śladów na ubraniach. Efekt nie utrzymuje się bardzo długo, ale możliwe, że spowodowanie jest to moim dość oszczędnym aplikowaniem specyfiku.
Czy polecam? Myślę, że jest to opcja idealna dla osób i skórze mieszanej, albo jako opcja wyjazdowa na wakacje. Balsam na rano masło na noc. Używam około miesiąca, czy kupię ponownie? Nie wiem. Na wyjazdy na pewno będzie to mój must have, ale w warunkach domowych wolę masło i balsam oddzielnie (nie ogranicza mnie miejsce a wieczorem wolę odżywić całe ciało czymś bogatszym. 
Krótko na zdjęciach. Górne zdjęcie- opakowanie, masło po aplikacji, dolne zdjęcie, otwarte opakowanie i 'lekkie masło' po aplikacji. 








poniedziałek, 27 stycznia 2014

Zatroszczmy się o skórki i paznokcie. OPI.

Dziś przyszła pora na coś do paznokci :) 
Od jakiegoś czasu używałam regenerum, ale nie bardzo widziałam efekty. Jako, że w Szwajcarii manicure jest drogi a ja nie bardzo mam ochotę wydawać co miesiąc x CHF o paznokcie i dłonie staram się dbać sama. Paznokcie mam raczej słabe, kruche i łamliwe. Nigdy nie udaje mi się ich zapuścić. Możliwe, że znaczenie ma nurkowanie i targanie sprzętu oraz ubieranie się w suchy skafander… 
Idąc po lubego mojego do pracy (uwielbiam spacerować- wszystkie dystanse poniżej 5km zawsze robię na piechotę, te około 10km jeśli mam czas) natknęłam się na wyprzedaż w aptece (drogerii?) na Schaffhauserstrasse 123 i tak pośród skarpetek, pilniczków itd znalazłam olejek do skórek w długopisie firmy OPI. Cena nie była zbyt wysoka (2,5CHF), więc zaopatrzyłam się w malutki zapasik. Kosmetyk dostępny jest w wielu opcjach zapachowych
Na opakowaniu napisane jest, żeby stosować kilka kropel na skórki i paznokcie a potem wmasować i powtarzać ten zabieg 3-4 razy w tygodniu. 
Ja nie masuje, tylko ‘maluje’ paznokcie kilka razy dziennie. Wydajność nie jest  powalająca, ale jak na kosmetyk za 2,5CHF dobrej firmy nie spodziewałabym się niczego lepszego a i tak jest naprawdę super.
Pierwsze zdjęcie od góry to aplikator- naprawdę wygodny, miękki pędzelek. Po przekręceniu tubki wypływa tyle kosmetyku ile trzeba. 
Fotka z prawej przedstawia opakowanie- naprawdę długopisowe- oliwkę można wrzucić do piórnika :) 
Fotka w środku to mój zapasik na kilka tygodni 
Na dole po lewej paznokieć po aplikacji a po prawej, dla porównania przed. 
Szkoda, że piękny połysk nie zostaje na stałe…. 

To nad czym się zastanawiam to czy produkt jest orginalny- nigdzie nie znalazłam żeby OPI produkowało tego typu odżywkę... Widziałyście kiedyś coś takiego? 

Preparat stosuję od tygodnia, aplikuję kilka razy dziennie. Mam wrażenie, że skórki są mniej widoczne a paznokcie jakby nieco twardsze i mniej łamliwe. Napiszę za jakiś czas czy wrażenie było tylko wrażeniem czy też faktycznym skutkiem a prawdziwy test zacznie się jak znów intensywnie ponurkuję :) 



niedziela, 26 stycznia 2014

Book Rage. Czytasz za ile chcesz.

Było o kosmetykach (coś dla ciała :)) to teraz coś dla ducha. Krótko, bo myślę, że każdy oceni sam jak fajna jest akcja o której piszę: http://bookrage.org
Właśnie kończę pakiet Zajdla. Czemu ludzie nie doceniają fantastyki ?! Wynika to z braku zrozumienia czy niechęci do przeskoczenia ze świata realnego do tego co może zostać pokazane z innej perspektywy...?
Sama kiedyś nie uznawałam SF jako kategorii literackiej, ale to się zmieniło i teraz nie wyobrażam sobie świata bez tej literatury...  

The body shop. Truskawkowo mi.

Właśnie się skończyły, ale dłuższy czas obowiązywały całkiem fajne promocje w moim ulubionym sklepie kosmetycznym. Mówię o kosmetyckach The body shop. (Teraz weszła linia jagodowa, mam balsam, masło i peeling, ale ich testy dopiero jak poużywam. Na ten moment mogę powiedzieć, że pachną niewiarygodnie!)
Ze względu na fakt, że o skórę dbałam raczej mniej niż więcej ciało postanowiło mi się odpłacić skrajnie przesuszoną skórą. Postanowiłam powalczyć. Zaczęło się od wizyty w TBS przy Zurich HB i kupnie jednego małego masełka do ciała- truskawkowego (a kto powiedział, że w zimnie nie może być słodko i owocowo?). Małe masełko to znaczy 50ml. Przyznaje, że planowałam zużywać je tylko do rąk po nurkowaniach, ale jak to z planami bywa one sobie a ja sobie.
Masełko zapakowane jest w estetyczne pudełeczko. Do tej pory odstraszała mnie nazwa masełko... Zakładałam, że to coś tłustego mi raczej niezbyt szybko się wchłaniającego a tu niespodzianka. Po kilku minutach od aplikacji nie ma śladu (poza zapachem, który utrzymuje się na skórze dość długo- czasami nawet przeszkadza, bo gryzie się z perfumami :) ). Trzy zdjęcia na dole zostały zrobione w odstępach dwuminutowych.

Masło jest bardzo wydaje. Kupiłam je przed świętami i używałam kilkanaście razy a wciąż jeszcze jest. Moja skóra jest baaaardzo sucha więc ogólnie kosmetyku nie żałuję.
Konsystencja kosmetyku jest maślana :) Prawdziwe masło wyjęte z lodówki. Mam nadzieję, że widać to na zdjęciu drugim na górze.
Czy warto kupić? Na pewno warto kupić małą wersję i sprawdzić kilka wariantów zapachowych. Truskawka pachnie ładnie, ale mnie nie skusiła do zakupu dużej wersji (choć może to kwestia tego, że współspacz nie bardzo lubi zapach truskawek.) Działanie jest doskonałe i co ważne nie zostawia na skórze tego paskudnego filmu.
Wyprzedzając pytania. Nie odnoszę się do ceny- jak na warunki szwajcarskie kosmetyki nie są skrajnie drogie a w trakcie wyprzedaży i w Polsce ceny robią się nieco bardziej przystępne.
Nie wiem co będzie recenzowane kolejne, bo ilość zakupów w TBS samą mnie przeraziła :). Myślę, że kolejne recenzję będę umieszczać grupowo tak jak kosmetyki kupowałam.
Macie jakieś doświadczenia z TBS ?
Pozdrawiam wszystkich ciepło i lecę na siłownię (mimo, że przy 175cm ważę 57kg, wciąż uważam, że to za dużo i uparcie walczę :) )

Dzień dobry wszystkim (jeśli ktoś w ogóle przeczyta)

Dzień dobry wszystkim!
krążąc po sieci postanowiłam w końcu nie być tylko bierną czytelniczką, ale zacząć również pisać.
Zacznijmy od kilku zdań o sobie. Myślę, że zaczynanie od imienia byłoby nudne więc powiedzmy tak. Jestem studentką, zaczyna się drugi semestr mojej-wielkiej-sznasy, czyli stypendium Erasmusa w Szwajcarii.
Bloga postanowiłam zacząć pisać, bo czasu mam sporo, chęci też a przede wszystkim chętnie podzielę się z Wami moimi odkryciami kosmetycznymi (staram się kupować kosmetyki dobrych firm po maksymalnie obniżonych cenach). Dopiero kilka miesięcy temu skończyło mi się skrajnie uczulenie na wszystko i mogłam zacząć stosować wszystkie bajecznie pachnące kosmetyki :)